niedziela, 16 sierpnia 2015

Rozdział 2


     Po czasie wyznaczonym przez Grubą, dziewczyny w końcu zostały uwolnione, odpytane, a potem przyszła po nie ich matka. Gdy stanęła w progu sali, Vanessa się wzdrygnęła. Ubrana w beżową koszulę, czarną spódnicę i marynarkę tym samym kolorze, pani Stone wkroczyła do pomieszczenia pewnym krokiem. Czarne lakierki stukały o wybrakowane linoleum. Po wymienieniu uprzejmości, pani Kowalska przeszła do konkretów.
- Zniszczyły moją spódnicę!- Żaliła się.
- Rozumiem, bardzo za nie przepraszam.- Pani Stone oparła ręce na ramionach córek.- Nie mam pojęcia czemu tak rozrabiają.- Kontynuowała. Spojrzała na Vanessę, która stanęła z tyłu przy drzwiach. Podejrzewała, że i ona brała w tym udział, ale dodała tylko:-Oczywiście pokryję wszystkie koszta związane z tym wybrykiem.- Starając się przybrać jak najbardziej zatroskany ton, zakończyła rozmowę mówiąc:- Jak tylko wrócimy porozmawiam z nimi na ten temat. Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy, a teraz bardzo przepraszam, ale za godzinę mam ważne spotkanie z klientem.- Odwróciła się i rzuciła sucho:- Do widzenia.
       Pani Kowalska odburknęła "Do widzenia", a gdy została sama westchnęła i powiedziała sama do siebie: "Gdyby tylko te rozmowy cokolwiek dawały". Po czym wzięła do ręki torebkę i wyszła zamykając salę na klucz.
* * *  
   Gdy tylko dziewczyny weszły do samochodu rozpętało się piekło.
- Jak mogłyście?!- Pani Stone zapaliła silnik i wyjechała na ulicę.- Po raz kolejny wystawiacie na szwank reputację naszej rodziny!- Cały czas krzyczała.- Jeśli ktokolwiek się o tym dowie... mogę stracić klientów!- Zaczęła lekko dramatyzować.
- Przez to, że przykleiłyśmy Gru... panią Kowalską do krzesła?- Jennifer przewróciła oczami.
   Pani Stone pomijając tę uwagę kontynuowała.
- Nie nudzi się wam to? W zeszłym tygodniu wylałyście atrament na jej białą bluzkę, dwa tygodnie temu związałyście jej sznurówki, miesiąc temu Megan wrzuciła ślimaki do jej herbaty, dwa dni przed ślimakami, Vanessa wsadziła żabę do szuflady z testami, nie możemy oczywiście zapomnieć o tym jak Jenny wlepiła gumę do jej włosów...- Pani Stone rozpoczęła wyliczankę, przy czym ukradkiem uśmiechnęła się, przypomniawszy sobie jak kilka minut temu rozmawiając z nauczycielką zauważyła odrastający kawałek szczeciny z tyłu jej głowy.- Jest tego oczywiście o wiele więcej, dopiero zaczęłam wyliczać, jednak chcę wam dać do zrozumienia...
- Po pierwsze...- Zaczęła Vanessa. Nie zwróciła uwagi, że pani Stone zdenerwowała się faktem, że jej przeszkodzono.- ...atrament kupiłam w sklepie z żartami. Po dwudziestu minutach kolor zszedł i nie było po nim najmniejszego śladu.
- Po drugie...- Ciągnęła Megan.- ...to nie ja związałam jej sznurówki tylko Mateusz. Ja tylko podłożyłam materac z sali gimnastycznej żeby uniknąć ewentualnych siniaków... ale ślimaki podłożyłam ja. Ciągle marudziła, że z nauczycielskiej pensji nie może pozwolić sobie na spróbowanie przysmaków kuchni francuskiej. Jako, że akurat było po deszczu... a pod szkołą było ich pełno...
- To dlatego dwa dni przed tym incydentem Vanessa wsadziła do jej szuflady żabę?- Pani Tatiana próbowała zachować spokój, ale rozmawianie o wybrykach córek napawało ją gniewem. Kurczowo zacisnęła dłonie na kierownicy, aż pobielały jej kostki.
- Po trzecie...- ponieważ żadna nie zauważyła poirytowania ich mamy , Jennifer ciągnęła dalej- Nie wyplułam tej gumy na nią specjalnie. Rozwiązywałam zadanie na tablicy... Maks zaczął mnie rozśmieszać... i tak jakoś samo wyszło. Wyciągnęłabym jej tę gumę bez żadnych szwanków, ale ona wpadła we furię i próbowała wytargać ją sama. Zrobiła to tak nieudolnie... że sama widziałaś efekty.- Dziewczynki się uśmiechnęły.- A dziś...
- Dosyć!- Pani Stone gwałtownie zahamowała przed czerwonym światłem.- Mam dość! Jesteście nieusłuchanymi, nieznośnymi bachorzycami! Najchętniej ukarałabym was znów za wszystkie przekręty, ale będę sprawiedliwa i ukażę was tylko za dzisiejszy wybryk.- Ostro skręciła w prawo. Zwracając się do Megan i Jennifer.- Może jak przez jakiś czas nie będziecie jeść to przejdzie wam ochota na niszczenie cudzej własności. A spróbuj im tylko coś ukradkiem dawać Vanesso...
   Dziewczyny otworzyły szeroko oczy. Wiedziały, że nie skończy się to tylko na tym, bo gdy w grę wchodzą pieniądze, matka jest wyjątkowo mało wyrozumiała. Krzyczała cos potem o niewychowaniu, o tym, że juz ona postara się, by jej córki nie spotykały się z tymi "łobuzami" z którymi spędzają całe dnie na wchodzeniu na drzewa i granie w piłkę nożną. Mówiła coś jeszcze, ale dziewczyny zanurzyły się głębiej w siedzeniach i marzyły o przycisku, który wyciszyłby ich matkę.


Witam wszystkich :). Gratuluję wszystkim cierpliwości, jako, że juz miesiąc nie wrzuciłam obiecanego rozdziału drugiego. Najpierw wyjechałam nad jezioro. Gdy juz wróciłam, kończyłam pisać ten rozdział (najpierw piszę w zeszycie, dopiero potem przepisuję na komputer). Dwa razy musiałam przerwać przez silną burzę, nie było mnie też trzy dni... ale w końcu jest! Następny rozdział postaram się wrzucić szybciej w ramach rekompensaty za zwłokę :)


                                                                                              Prawa autorskie zastrzeżone

wtorek, 4 sierpnia 2015

Hej witam Wszystkich :) Odnośnie Rozdziału 2... byłam na wakacjach i nie zdążyłam go dopracować. Obiecuję jednak, że jeszcze w tym tygodniu go wstawię. Pozdrawiam Wszystkich czytających mojego bloga :)